poniedziałek, 18 listopada 2013

Szybka kawa czyli jak wyjść z domu na parę godzin




           Ubrałam siebie, syna, zamotaliśmy się. Wyszliśmy na przystanek (bojkotujemy samochód - Ąte znów silnie protestuje i foteliku siedzieć nie chce), pojechaliśmy do 3A. Dostaliśmy nie tylko kawę, zasiedzieliśmy się, zamarudziliśmy Asię. My dziewczyny synów wyspałyśmy, pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i  w końcu po ciemku z synem wróciłam do domu. 


          Antałek Aśkowy jest wspaniały. Maluszek malutki. Skrzypiący jeszcze, ale już patrzący i uśmiechnięty. Mmmm... i pachnie mamusinym mlekiem przytulak mały. Fajne takie dzieciorki małe. Mój Antuan przy nim wygląda jak stary wyga, wyjadacz. 


          Obecny tydzień to tydzień wyjściowy. Nie będę siedzieć w domu, o nie. Jutro warsztaty motania w Katowicach. Doczekać się nie mogę!



           A dziś syn mój dorosły zrobił tacie "papa" na  pożegnanie. I jeszcze coś. Kiedy rano chciałam go posmyrać po pleckach - zastygł w bezruchu prężąc plecki i mrużąc oczka. Ma to po mamusi. Niech żyją poranne pieszczotki!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!