Pewnego razu, będąc jeszcze w ciąży, przeczytałam u Mamy Kangurzycy post o cudeńku dla eko-mam. Byłam wstrząśnięta, zaskoczona, zaciekawiona. "Chyba spróbuję" pomyślałam i mniej - więcej coś w tym tonie napisałam w komentarzu.
Przyjaciel mój pan Okres przyszedł szybciej niż się spodziewałam - byłam optymistką licząc, że przynajmniej na rok zapomnę jak to jest być "w pełni sił kobiecych". No cóż, natura nie wybiera, okres przyszedł wcześniej.
Wraz z jego powrotem przyszły myśli o kubeczku. "No cóż, spróbuję" pomyślałam.
Doskonale się złożyło wszystko w czasie, podjęłam współpracę z firmą produkującą owe kubeczki menstruacyjne i właśnie taki kubeczek chcę Wam przedstawić.
Spodziewam się, że jest jeszcze wiele kobiet, które nic a nic o owym wynalazku nie słyszały, zatem na wstępie słów kilka od producenta:
- 100% pełnowartościowa alternatywa dla podpasek higienicznych i tamponów
- najmodniejszy produkt z zakresu higieny intymnej dla kobiet
- łatwy w użyciu
- „oszczędny wobec środowiska naturalnego“ – w przypadku prawidłowej konserwacji można go używać nawet 15 lat
- ekologiczny i ekonomiczny – zwrot kosztów kupna LadyCup już po 4 miesiącach
- wykonany z najbardziej elastycznego silikonu
- posiada optymalne rozmiary i gładka powierzchnie – łatwe w użytkowaniu i konserwacji z najwyższej jakości niemieckiego silikonu lekarskiego, używany wyłącznie w przemyśle farmaceutycznym i spożywczym
Ale... Jak to? Gdzie? Jak?
Otóż, to bardzo proste - kubeczek służy nam zamiast (nie)higienicznych tamponów. Aplikujemy go do wewnątrz ciała i ... na tym koniec! Opróżniamy co pewien czas - w zależności od obfitości krwawienia, opłukujemy i znów aplikujemy.
Proste? Proste!
A ja?
Spośród wielu, wielu różnych modeli wybrałam sobie czerwony kubeczek z woreczkiem w wisienki:
W opakowaniu kubeczka, niestety, nie znalazłam instrukcji użycia w języku polskim, natomiast rysunki przy tych obcojęzycznych były dla mnie jasne i zrozumiałe. Obecnie na stronie sklepu dostępne są instrukcje w różnych językach, można sobie ściągnąć (tu bezpośrednio PDF).
Przed pierwszą aplikacją kubeczek wyparzyłam i do tej pory używam go zgodnie z zaleceniami.
Antenkę obcięłam już przed pierwszym użyciem, bo wydawała mi się bardzo długa i obawiałam się uczucia dyskomfortu.
Na stronie producenta można znaleźć informacje pomagające wybrać odpowiedni rozmiar kubeczka:
S(mall) – odpowiedni dla kobiet, które nie rodziły lub dla kobiet poniżej 25. roku życia
L(arge) – odpowiedni dla kobiet, które rodziły lub dla kobiet powyżej 25. roku życia
Jednak nie zgadzam się z nimi. Z zamieszczonej tabeli (o tutaj) na stronie LadyCup wynika, że powinnam wybrać rozmiar większy (L), bo już rodziłam oraz rozmiar mniejszy (S), bo (w momencie wyboru) nie miałam skończonych 25 lat. Przemyśliwszy sytuację wybrałam kubeczek większy - za chwilę miałam skończyć te 25 lat. Niestety to nie był dobry wybór. Uważam, że mój kubeczek jest za duży dla mnie, nie zawsze jest mi w nim wygodnie, czasem mam problem z aplikacją.
Mam zamiar sprawić sobie nowy mniejszy kubeczek, a ten poczeka na używanie jakiś czas - pewnie po kolejnym/kolejnych porodach będzie w sam raz.
Mimo zgrzytu z wielkością LadyCup, jestem szalenie zadowolona z pomysłu takiej higieny - tamponów nie używam od baaaardzo długiego czasu, do tej pory wybierałam podpaski. Dziś, stosując kubeczek od kilku miesięcy, wiem, że nie wrócę do tamtego typu zabezpieczenia. Kubeczek LadyCup daje totalne uczucie czystości, jest komfortowy, zapakowany w ładny nic-nie-sugerujący bawełniany woreczek i tani - wystarczy tylko przeliczyć sobie finanse wydane na inne środki higieny. Kubeczka można używać zawsze i wszędzie: w ciągu "zwykłego dnia", na basenie, na rowerze, w sukience czy obcisłych spodniach!
Więcej o tym kubeczku przeczytacie na stronie sklepu: www.kubeczekmenstruacyjny.pl
Czy znacie LadyCup? Lubicie? Myślałyście kiedyś o takiej eko-higienie?
Proste? Proste!
A ja?
Spośród wielu, wielu różnych modeli wybrałam sobie czerwony kubeczek z woreczkiem w wisienki:
W opakowaniu kubeczka, niestety, nie znalazłam instrukcji użycia w języku polskim, natomiast rysunki przy tych obcojęzycznych były dla mnie jasne i zrozumiałe. Obecnie na stronie sklepu dostępne są instrukcje w różnych językach, można sobie ściągnąć (tu bezpośrednio PDF).
Przed pierwszą aplikacją kubeczek wyparzyłam i do tej pory używam go zgodnie z zaleceniami.
Na stronie producenta można znaleźć informacje pomagające wybrać odpowiedni rozmiar kubeczka:
S(mall) – odpowiedni dla kobiet, które nie rodziły lub dla kobiet poniżej 25. roku życia
L(arge) – odpowiedni dla kobiet, które rodziły lub dla kobiet powyżej 25. roku życia
Jednak nie zgadzam się z nimi. Z zamieszczonej tabeli (o tutaj) na stronie LadyCup wynika, że powinnam wybrać rozmiar większy (L), bo już rodziłam oraz rozmiar mniejszy (S), bo (w momencie wyboru) nie miałam skończonych 25 lat. Przemyśliwszy sytuację wybrałam kubeczek większy - za chwilę miałam skończyć te 25 lat. Niestety to nie był dobry wybór. Uważam, że mój kubeczek jest za duży dla mnie, nie zawsze jest mi w nim wygodnie, czasem mam problem z aplikacją.
Mam zamiar sprawić sobie nowy mniejszy kubeczek, a ten poczeka na używanie jakiś czas - pewnie po kolejnym/kolejnych porodach będzie w sam raz.
Mimo zgrzytu z wielkością LadyCup, jestem szalenie zadowolona z pomysłu takiej higieny - tamponów nie używam od baaaardzo długiego czasu, do tej pory wybierałam podpaski. Dziś, stosując kubeczek od kilku miesięcy, wiem, że nie wrócę do tamtego typu zabezpieczenia. Kubeczek LadyCup daje totalne uczucie czystości, jest komfortowy, zapakowany w ładny nic-nie-sugerujący bawełniany woreczek i tani - wystarczy tylko przeliczyć sobie finanse wydane na inne środki higieny. Kubeczka można używać zawsze i wszędzie: w ciągu "zwykłego dnia", na basenie, na rowerze, w sukience czy obcisłych spodniach!
Więcej o tym kubeczku przeczytacie na stronie sklepu: www.kubeczekmenstruacyjny.pl
Czy znacie LadyCup? Lubicie? Myślałyście kiedyś o takiej eko-higienie?