poniedziałek, 8 grudnia 2014

Ulubiona tradycja świąteczna w moim domu (WB1)











           Mam wiele wspomnień bardzo miłych i ciepłych związanych ze Świętami Bożego Narodzenia. Wszystkie wiążą się z tradycjami naszego dość specyficznego domu, np - Wieczerza o 22, bo wcześniej kładliśmy panele ścienne; Wieczerza w kuchni zamiast w salonie, bo skończyliśmy ją remontować i chcemy nasz wysiłek uczcić...



           Jedną z bardziej ulubionych przeze mnie tradycji było (niestety, teraz mnie to omija szerokim łukiem) gotowanie świątecznych potraw z moją Muchą. No uwielbiałam! To był czas swobodnych pogaduszek, zwierzeń, nauki, bycia blisko i razem i, rzecz jasna, wielkiego podjadania specjałów Muchowych.



           Jednak moją najulubieńszą tradycją bożonarodzeniową stało się kolędowanie, którego zwykle było u nas brak. Po prostu któregoś roku ktoś przy stole wpadł na pomysł, że prezenty spod choinki każdy musi sobie "wykupić" śpiewem. Za każdy podarek jedna kolęda - zaczynasz solo pierwszą zwrotkę (niejednokrotnie również refren) po to, by za chwilę rodzina rozbrzmiała głośno i radośnie razem z Tobą. Śmiechu co nie miara. Tremy i wstydu takoż. Radości wiele i sympatyczny rechot. W nagrodę dostajesz prezent i otwierasz przy stole. Piszczysz z radości i wszyscy się cieszą:D Albo nie piszczysz jeśli prezent nietrafiony - wtedy wszyscy się śmieją ;)





           Tak to wygląda u mnie, a teraz lecę sprawdzić jak u innych wyzwaniowców:D





 Wpis powstał dzięki wyzwaniu Uli - obrazek przeniesie Was prosto do postu WYZWANIE 5 dni do lepszego bloga, zapraszam!



Może się przyłączycie?








13 komentarzy:

  1. U moich rodziców jest tak samo. By dostać prezent trzeba śpiewać :-) uważam to za świetny pomysł i fajna tradycję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zawsze to pretekst do śpiewu, a czasem ludziom wstyd czy coś... Że "za dorośli"? Hihi:D

      Usuń
  2. U nas śpiewa się wspólnie kolędy, ale gdyby to zmodyfikować, na waszą tradycję - to mamy mini występ np. 17 osób wyławiających prezenty spod choinki... no, widzę to oczami wyobraźni i się mi podoba! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koncert jak ta lala! Bardzo dużo osób u Was przy stole, to muszą być magiczne chwile!

      Usuń
    2. Są specyficzne, bo taką rodziną jesteśmy :D Bywa szalenie poważnie, albo szalenie wesoło, albo po prostu po naszemu :D

      Usuń
  3. Doskonała tradycja, a im więcej prezentów, tym więcej kolęd.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie lubię śpiewania kolęd jako takiego, bo strasznie fałszuje : W świętach fajne jest to, że każda rodzina ma swoje tradycje i nie ma ograniczeń co do ich modyfikacji. Ja lubię zapach żywej (koniecznie żywej) choinki i smażonych porów (w których dochodzi rybka).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, moja droga, ja nigdzie nie napisałam, że ładnie śpiewam ;) Dla mnie to kolędowanie to chwila śmiechu, ale też (przede wszystkim) tremy, wstydu i strachu :D

      Zapachy, zapachy! W czasie Świąt są absolutnie wyjątkowe!

      Usuń
  5. Świetny pomysł na takie rodzinne kolędowe karaoke :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo spodobał mi się pomysł :) może uda mi się go wprowadzić w życie :D
    u nas świąteczne przygotowania w trakcie :) zajrzyj na bloga :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!