niedziela, 28 grudnia 2014

Cztery dni. Cztery!




           Aż nie do wiary!




           Cztery dni zostały do tego mojego wymyślonego stycznia! Chyba poważnie powinnam się zacząć zastanawiać nad kreacją sylwestrową, bo wiecie, marzenie o porodzie w 2015 roku a rzeczywistość mogłyby być zupełnie różnie, a tu jednak chyba nic się nie dzieje.



        Preludium było, ok, ale dzisiejsza noc przespana, nawet do toalety nie spacerowałam. Antuan chory, dostał lekarstwa, też spokojnie spał. Nie do wiary, nie do wiary.




          Plan porodu zrobiony, wydrukowany. Zrobiłam sobie istną kompilację życzeń porodowych korzystając z różnych stron - m.in. odwiedziłam Chabazie (najwięcej stąd właśnie) i Koralową Mamę (dodatki do PP stąd, ale również energia, ciepło, wiara, moc i wiedza!). Tylko jeszcze te przygotowane rzeczy zamknąć w torbie i mogę czuć się bezpieczna. Jakoś opornie mi idzie to pakowanie, ale czas najwyższy zapiąć zamek tej walizki.





          Buduję napięcie tym odliczaniem, mam nadzieję, że nie tylko sobie^^. Polcia, czekamy na Ciebie w styczniu, moja Kruszyneczko <3






8 komentarzy:

  1. Oł je! ;) Marzenia się chyba spełniają ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę Ci naprawdę POWODZENIA :) możesz zajrzeć na krótki wpis opisujący mój poród i szczęście jakie mu towarzyszyło ;)
    Pisałam prosto z porodówki... tuż przed... i tuż po !
    Niebawem czeka Cię najcudowniejsza chwila w życiu... świetny masz pomysł z tymi bananami :))
    http://www.martynag.pl/2014/05/rodze.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz wskoczę do Ciebie poczytać. Tuż przed i tuż po? Wow, że też miałaś głowę do tego!
      Mój pierwszy był taki (w czterech częściach...), też zapraszam!

      A z bananów w domu wszyscy się śmiali, a tu widzisz, Tobie się podoba, dzięki!

      Usuń
  3. trzymam kciuki za szczęśliwy poród;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poród przy wybuchach fajerwerków, to byłoby coś! Maleństwo miałoby mega powitanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A dziś już 3, a ile coś się już nie zadziało ;) Czekam i odliczam z Wami i bardzo mocno pragnę, żeby było jeszcze piękniej niż sobie wymarzyłaś!
    A swoją drogą - tak sobie myślę - że chociaż obie jesteśmy matkami, które dałyby się pokroić za swoje rzeczy do porodu podchodzimy inaczej zupełnie - dla mnie to coś co ma być - zdrowe i bez komplikacji (no i miło by było jakby ogólnie było miło), chociaż gdy rodziła się Młoda to było wielkie przeżycie (bo wreszcie się urodziła! wreszcie ją zobaczyliśmy! wreszcie zaczęła bardziej samodzielny etap życia!) to jednak poród niespecjalnie wydaje mi się świętem, na które trzeba się ubrać, uczesać... No chociaż tych pazurów zrobionych to zazdroszczę ;) U nóg najbardziej!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!