wtorek, 2 września 2014

Wizja porodu




          Czas pędzi nieubłaganie, wrzesień złapał nas za nogi. Dziś zaczęłyśmy z Truskaweczką 24. tydzień symbiozy. 24! To już niedużo nam zostało, niedużo! Myślami spaceruję wokół porodu - tego, który mam za sobą i tego, który przede mną.


          Mam wyobrażenie dotyczące spotkanie z córcią, chcę, żeby było przynajmniej równie pięknie jak przy pierwszym rozwiązaniu, ale czuję i wiem, że może być jeszcze lepiej. Rozmawiamy z Michałem na temat rodzenia w domu, w szpitalu, na lądzie, w wodzie, na temat jego obecności przy mnie. Jednocześnie kalkulujemy wydatki, rozmyślamy nad opieką dla Antuana. Wybieramy co lepsze dla nas, musimy być pewni naszej decyzji.




           Bardzo chciałabym rodzić w domu, najlepiej w wodzie, najlepiej w nocy w świetle światełek choinkowych - tak to sobie wymyśliłam. Jestem w kontakcie z przemiłą położną przyjmującą PD. Po wstępnej wymianie informacji dała nam czas do namysłu. Namyślamy się zatem.


          Niestety, taki mamy klimat, że koszty domowego porodu miażdżą nasze piękne wyobrażenia. W szpitalu można za darmo, w domu należy zapłacić krocie. Do tego dochodzi odpowiedzialność, krytyka (tak, krytyka i brak zrozumienia) ze strony innych (co ciekawe tych, którzy na temat PD nie wiedzą nic), organizacja, odwaga poniekąd też. Dodatkowo, w głowie myśli o kilku nocach pod pseudokołdrą, pytaniach, na które należy odpowiadać, naruszeniu intymności...


          I tak biję się z myślami. Potrafię i jednemu i drugiemu rozwiązaniu przypisać wady i zalety - patrząc czysto praktycznie.






          Ale jak już nie rozmyślam o sposobie, to nie mogę się doczekać. Nie mogę się doczekać tego dnia, tego święta. Tej mocy płynącej z mojego ciała, siły, pragnienia, podniecenia i radości. Będzie ciężka praca, będzie sen, będzie opadanie z sił, a na koniec będzie mała dziewczynka na mojej gołej piersi. Nasz Nowy Człowiek. Córka i siostra. Polka.
           Będzie radość moja, moje drżenie ud, jej śliska główka całowana przez tatę. Będzie pierwsze spotkanie z rodzicami, a później z bratem. I będziemy mogli tulić tę naszą kruszynę w ramionach, nosić ją na zmianę, kąpać, wąchać, głaskać i przytulać.



          O tak mi się chce już! Niech czas płynie szybko, niech Poleczka rozwija się prawidłowo, już niedługo będziemy się tulić, poznawać, uczyć.





16 komentarzy:

  1. Mogłabym Cię czytać godzinami! Piękny byłby poród w domu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię kiedy uczucia składasz w słowa!

      Usuń
    2. Hmmm... w wodzie przy lampkach... :) U mnie ze względu na wadę serca i duże dzieci raczej nie był wskazany i nie wiem czy bym się zdecydowała, gdybym nawet mogła. Za to chciałam w wodzie a mi nie pozwolili w zw. z sercem :( Życzę Ci by Twój był niezapomniany i taki jak sobie wymarzysz, rodzinny i ze zdrową rozkrzyczaną Córką :)

      Usuń
  2. ja tez sie juz nie moge doczekac :) a mam 31 tydz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w sobotę kończę 29 i wizja porodu póki co mnie przeraża! Nawet nie wiem czy mojego Pawła chcę obok. Zgroza. Jedna wielka niewiadoma!
    P.S.
    A Ty Kochana brzuszek masz śliczny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko brzuszek:* ;) Ty jesteś od stóp do głów - ach!

      Spokojnie, zdążysz się jeszcze zrelaksować przed porodem i podjąć odpowiednie decyzje. Jestem tego pewna!

      Usuń
  4. Czytam zawsze czytam, rzadko zostawiam ślad po sobie :(.
    Gdy czytam zawsze wzruszam się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, Pati,że jesteś tutaj stałym gościem:) :* Nie ma się co wzruszać, trzeba twardym być! Wystarczy, że mnie emocje przypisaniu ponoszą;)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Czy to słowa Zosieńki naszej? :*

      Usuń
    2. Zosi słowa pochodzą ode mnie :D
      Pola ma tyle wróżek życzliwych, że w darze otrzyma: mądrość, urodę, piękny głos ;)

      Usuń
    3. Piękny głos:D To na pewno od wróżki, bo z pewnością nie po mamie;)

      Usuń
  6. Ja to pewnie jestem dość ograniczona w perspektywach myślenia, a z drugiej strony szpital nie wydaje mi się miejscem obcym czy nieprzyjaznym - bo spędzam tam dużą część swojego życia, ale ja nie wyobrażam sobie porodu domowego. Po prostu wszechogarniający strach by mnie zabił... Jak wybierałam szpital to najważniejsze było, żeby była Intensywna Noworodków, ale to ja tak mam - nałogowa asekurantka.
    A Wasz - Truskawkowy - poród będzie piękny - w to wierzę - obojętnie gdzie będzie się odbywał.
    PS. W szpitalu gdzie rodziłam nawet po cesarskim cięciu (jeżeli dzieciątko jest zdrowe) dają je od razu rodzicom. Tata zajmuje się dzieckiem i kanguruje je, na fotelu zaraz koło łóżka mamy. Moja koleżanka tak rodziła i choć na początku żałowała, że musiała mieć cesarskie cięcie, to poród i te pierwsze chwile razem wspomina bardzo dobrze. Ja swój - typowy, ale oksytocynowy - także wspominam świetnie. Myślę, że dużo zależy od ludzi, którzy przyjmują dziecię na świat.
    Gdy będę miała znowu rodzić, zdam się na swojego lekarza co do metody, a jeśli chodzi o miejsce, top szpital i tylko szpital, bo jestem tchórz (ale w żadnym wypadku nie krytykuję, tylko, że nie do końca rozumiem - ale wynika to pewnie z tego, że mamy różne potrzeby i zapatrywania na temat porodu, a nie z tego, że któraś nie ma racji).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie piszesz moja droga:* Cieszy mnie Twój komentarz,bo pomimo znacznej różnicy zdań nie krytykujesz mojego podejścia. Ja boję się (to trochę za dużo powiedziane - nie ufam po prostu) szpitali, rutyny, traktowania przedmiotowo i bez szacunku dla intymności i nie tylko chodzi mi o poród. Wiem, że są placówki gdzie pracuje świetna kadra, lekarze i reszta personelu są przyjaźni pacjentom i właśnie w jednym z takich miejsc prawdopodobnie przyjdzie na świat Pola.
      Ufam natomiast nieograniczenie mojemu ciału, mojemu zaufaniu do siebie i naturze. Pomysł rodzenia w domu nie wziął się ot tak - po pierwsze wpływ miało piękne rozwiązanie ciąży z Antkiem (podobnie do Twojego - poród oksytocynowy, choć, kto wie, czy gdybym dłużej została w domu, to może oksy wcale nie byłaby potrzebna?), po drugie przeczytane książki i artykuły w Sieci na ten temat, no i ta wiara w moją matczyną moc.
      Na szczęście, nie dla każdej ciężarnej mamy padnie zgoda na PD - wszystko zależy od wywiadu położniczego, stanu zdrowia matki i dziecka, poprzedniego porodu i wiele, wiele innych, w tym aspekty psychologiczne czy odległość od szpitala w razie jakichkolwiek komplikacji.
      Bardzo chciałabym urodzić w domu, ale chyba to jeszcze nie ten moment. Niemniej, ciągle ta myśl jest ze mną blisko i wierzę, że kiedyś uda mi się spełnić to marzenie.
      :*

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!