wtorek, 17 grudnia 2013

Pojechali





    Są już w Krakowie. O 12 samolot zabierze ich do Oslo. Jak sen to wszystko jest. Jak sen.


           Zostałam sama z moim maluchem w tym dużym domu. Piję kawę ze specjalnej filiżanki. Nie mam do tego nic słodkiego - za cukier na mą duszę powtarzam we wspomnieniu ostatni wybuch radości Zosi kiedy otworzyła małe pudełeczko.
- Łał, łał, łał!



          Zosiu, kiedyś Ci powiedziałam, że dostaniesz ode mnie serduszko na łańcuszku. Dotrzymałam danego słowa, myślę, że to odpowiednia pora. Noś blisko swojego serduszka i myśl o cioci Małjoli. Kocham Cię Kruszynko i już tęsknię. Moja Mądralinko Ty.


          Ulko, Ulko, wielkieś mi uczyniła pustki w sercu moim. Łez moich nie widziałaś, bo moim obowiązkiem jest być silniejszą kiedy tego potrzebujesz. Ale łzy były, zawołały nawet przez telefon parę kropel Majsonowych. Teraz pociągam nosem. Bo tęsknię za Tobą.

           Dbaj o Miłoszka, syna naszego wspólnego. Noś go i przyTulaj. Rób to co najlepsze. Ja sprawdzę, pamiętaj!

          Chcę by Kubiczkowo znalazło swoje miejsce na Ziemi między morzem a górami. Byście byli szczęśliwi i każdego dnia radośni. Życzę Wam jak najlepiej.


           Czekam do kwietnia!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!