piątek, 6 grudnia 2013

Mikołaj Święty - wchodzi... którędy?




           Dzisiejszą nocą odwiedził nas Mikołaj. Nie taki przebrany pan ze sztuczną brodą - prawdziwy, najprawdziwszy Mikołaj z wielkim brzuchem, wesołą gromadą elfów i trzema parami reniferów. Przyszedł nocą kiedy nasze maluchy spały (Mamuszkowy Ąte i Kubiczątka). Mamuszka na szczęście wszystko widziała!

           Mikołaj przepychał się przez uchylone okno, prawie roztargał sobie kubraczek... Na szczęście dwa elfy pociągnęły go za ręce, a dwa na zewnątrz pchały nogi do środka. Sypał się magiczny złoty pył, który znikał dotknąwszy parapetu tudzież pościeli. Magiczny to był widok. I śmieszny. Mikołaj mamrotał coś o potrzebie przejścia na dietę, ale nie wszystko słyszałam, bo jego przeciskanie przez okno zagłuszało ów mamrot. Słyszałam odgłos niby przeciskanie balonu przez szklaną tubę. Magia!


          Mikołaj, zwyczjajem swoim, podrzucił skromne podarki pod poduszki: Ąte dostał piękną zabawkę drewnianą, Zosia skarpety z reniferami, Miły Szu czapę (taką jak ma Antek!), Kubiczkowa trzy cukierki, Tata Antka - żelki. A Mamuszka? Mamuszka nie znalazła pod podusią nic...


          Ale uwaga, Mamuszka zapomniała, że Mikołaj lubi robić niespodzianki! Wychodząc drzwiami (lodówkowymi - rzecz jasna!) zostawił jeszcze jeden podarek.






           Mamuszka zaraz kawunię sobie zrobi^^ [Edit - już zrobiła]














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!