środa, 11 grudnia 2013

Pierwsza rozmowa!




          Kilka poranków temu wstaliśmy z mężem jak zwykle, ale Ąte postanowił jeszcze pospać. My zjedliśmy śniadanie, a syn dalej nie wykazywał zainteresowania nowym dniem. Meniu w końcu wybył do pracy, więc chcąc skorzystać z łaskawości syna - wskoczyłam do łóżka i miziam tego mojego stworka po pleckach. Ja odpływam, a ten gościu na przekór mnie zaczął skakać, łazić po łóżku, mierzyć się ze ścianą, witać kota. Jako, że oko mi się przymykało, odłożyłam pociechę do łóżeczka, zasypałam go zabawkami i z nadzieją wróciłam pod pierzynę. Nic z tego. Antosz wzywał mnie do asysty w zabawie. Ze złamanym sercem wstałam, założyłam mu skarpetki i niemal na śpiąco poczłapałam z nim do dużego pokoju.


            Wysypałam klocki, włączyłam Kulę co to hula cały dzień i... dając zły przykład - schowałam swoje kości pod koc na kanapie. O tak. Błogie 10, może piętnaście minut. Walczę ze sobą. Chcę patrzeć jak mój duży chłopczyk samodzielnie się bawi uderzając klockami o siebie, zjadając metki, pokazując Tygryskowi gdzie ma nos. Ale nie mogę, powieka ciężka sama opada. Zasypiam...


          Nagle - BAM! dostałam pulchną łapką w głowę.
- Ooo, cześć syneczku. Co chciałeś - pytam półprzytomnie.
- Tsytsytsy. - WTF!? Moje dziecko mówi!?
- Co chcesz Anteczku? - pytam nie licząc na powtórkę.
- Tsytsytsy - powtarza chłopczyk i patrzy na mnie.
- Chcesz cycusia? - Nie dowierzam, ale cóż, dialog (tak, właśnie dialog!) prowadzę.
- Tsytsytsy - śmieje się i klepie mnie po piersiach.
- No to chodź do mamusi, damy mleczko.


          Mleko chyba wtedy było bananowe - takiego banana miałam na twarzy. Nasz mały, maleńki chłopczyk. Co to sam się jedzenia domaga. Niemożliwe, a jednak!




        Oprócz "tsytsytsy"(które brzmi jak łamane/miękkie c/s przedniojęzykowe), mamy:
- kkkkk na widok Tity,
- tata,
- papa,
- mama,
- baba.

           Żadne z powyższych nie jest tak świadome jak "tsytsytsy". A niech tam nawet ta "mama". To nieistotne^^


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!