czwartek, 13 marca 2014

Między jednym zdjęciem a drugim





            Tak mi dobrze idzie dodawanie postów ze zdjęciami, że chyba się nie zatrzymam i wytrwam w postanowieniu! To piękna pamiątka będzie dla nas, z miłością będę wracać w te piątkowe zapiski^^



           Jednak nie jest tak kolorowo jak bym chciała, stąd też niechęć do wypowiedzi. Próbuję skupić się na czymś co nie chce mnie zadręczyć i pomimo problemów chadzam, spotykam się, śmieję w głos przy dziecku. Ale w domu, zwłaszcza nocą - głowę mi rozrywa.






         Mam w koło kilka osób, które podnoszą mnie na duchu, Boże jak to miło, że pytają, śledzą, trzymają kciuki. Jest też i taka osoba, która rozwyła się płaczem wielkim i próbowała tłumić łzy - nie wyszło. W tej chorej i nie znanej mi do tej pory sytuacji chciałam tę osobę pocieszyć, ale... to nie ona pocieszenia potrzebuje a tamta inna przecież! Niemniej miło i ciepło na sercu mi się zrobiło, że podobnie jak ja przeżywa ten horror. Czasem chyba dobrze popłakać razem, szkoda tylko, że my dwie mogłybyśmy razem popłakać, bo tej głównej osobie boję się zaproponować taką rozrywkę.



          Tak mi ciężko na sercu. Ciężko bardzo. Nie wiem już sama co myśleć i o czym myśleć. To, choć nie moja, jest moja sprawa nr 1 i nawet urodziny Antuana czy becikowe, na które już prawie nie mam czasu nie są ważne. A przecież jeszcze Uniwersytet, z którego odpowiada echo (ku radości rosnącej w moim umyśle i ciele prokrastynacji...), fatalne sprawy w moim rodzinnym domu (mam go ja tak właściwe!?), góra prasowania, posty do napisania i codzienne inne sprawunki do załatwienia. A! Jeszcze najważniejsze! Ciąża! Tak, moja ciąża! Nie ma jej, Bobas nie chce teraz do nas przyjść. Siedzi sobie na chmurzastej gałązce wysoko w obłokach i patrzy na Mamuszkę i Tateja ("Tatej" szeptem - wyjaśnienie innym razem) i stwierdza to jeszcze-nie-nasze Maleństwo, że chce tych rodziców, ale nie takich smutnych i czeka sobie drogi nam (tak! już teraz!) Maluszek na lepsze czasy. A mi serce smutnieje z każdym cyklem.


           Na szczęście siły i energię zebrałam, do pracy się wybrałam i załatwiłam to co było trzeba. Po urlopie macierzyńskim przysługuje mi urlop zaległy, urlop na 2014 rok plus dwa dni opieki na zdrowe dziecię - razem 31 dni co daje mi wolne do 16 maja. Hura! To bardzo długo, bardzo mnie cieszy! A potem? Moi kochani, Mamuszka wybiera się na urlop wychowawczy, bo innego rozwiązania nie widzi. Wytłumaczę się przy okazji (albo i nie).



          Siedzę i marudzę, bo Antuan śpi, biedactwo moje, zdjęty gorączką. Chyba ząbkuje, ale nie wiem na stówę, bo pierwszy raz taka sytuacja. Taka sytuacja (głosem pani Barbary).



Antuan z Tatejem i babcią Zosią.



         Przeżywam to co teraz się dzieje i to co było rok temu, pamiętacie? Pachniało wiosną i chciałam mieć Antoniego już przy sobie. Jeszcze nie wiedziałam jak to jest przytulać swoje dzieło, dzieciątko malutkie. A teraz już wiem, taka mądra jestem! Zleciało to! Rozmyślam i tyle pięknych słów ciśnie mi się pod palce, chciałabym wszystko zapisać w roboczym poście, żeby opublikować we wtorek 25 marca o 8 rano, żeby wszyscy składali Anteczkowi życzenia, cieszyli się z nami, posyłali uściski, buziole i takie tam, ale... ale przypomina mi się sprawa z początku tego wpisu i nie mogę wystukać słowa.



          Boże Sprawiedliwy...




          Zadufana jestem w sobie i zwrócę się do Was, bo wiem (dufam: duf! duf!), że mnie czytacie. Trzymajcie kciuki, pomódlcie się, wyślijcie fluidy, prądy czy co tam. Mam nadzieję, że Bóg nie będzie się śmiał:
"Boże, proszę Cię, załatw tę sprawę, o której nic nie wiem, ale Mamuszki to jest sprawa, a ona chce by było dobrze dla niej, a raczej dla tej innej osoby, ale ja nie wiem kto to jest, ale Mamuszka mnie poprosiła, więc się modlę..."



PS. Zawsze między 19:15 a 20:00 na chwilę po zaśnięciu cudu mojego malutkiego czytam Wasze blogi. Jestem na bieżąco, rzadko zostawiam komentarz, ale czytam. I tęsknię trochę do tych moich niewidzialnych koleżanek. Na szczęście niektóre są widzialne^^ A niektóre to nawet moja siostra jest.


Ahoj!





19 komentarzy:

  1. Marynia!!!!!!!!!!!!!!!!!! Marynia!!!!!!!!!!!!!!! Marynia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Serce mi rozrywa i krwawi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nienawidzę kiedy nie mogę zrobić nic, zrobić nic nie mogę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Tobie dziękuję, że po prostu jesteś. To wystarcza:*

      Usuń
  2. ;( Brak mi słów.
    Dobrze że tobie ich nie brak.
    Nie jesteś sama myślę cały czas o wasza rodzinko wytrwałości wam życzę.
    Łzy się same pchają, ale wierze i wierzyć będę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pati, dziękuję! Rozmowa z Tobą jest przyjemnością:)

      Usuń
  3. Kochana! Jak ja Wam kibicuję! Bo sama w podobnej sytuacji jestem, ale mam więcej czasu i czekam z każdym postem na tą wiadomość, że już jest :) i chętnie przeczytam dlaczego właśnie wychowawczy, bo zbieram głosy za i przeciw :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam, zmówię paciorek za Twoją sprawę. Nie wiem i nie rozumiem wszystkiego, ale nie muszę. Jestem gdzieś daleko - niewidzialna - jestem i przesyłam ciepłe myśli.
    Wiele spraw już tam na górze jest przesądzonych, tylko my nie wiemy jakie wyroki dla nas przygotowano. Te, które mają się poukładać, poukładają się szczęśliwie. Wiem jak to jest czekać. Czasem wszystko odwraca się jakoś zupełnie inaczej. I tak musi czasem być. Przyjmujemy to czego nie możemy zmienić. Podlegamy prawom, których nie możemy pojąć.
    Z tego natłoku myśli - napiszę Ci ino - że mocno jestem z Tobą i też - gdy nie piszę - to czytam. I czuję.
    Jesteś wspaniałą osobą i niech Pan Bóg Ci to w dzieciach wynagrodzi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto, jesteś jak miód na te moje troski! Mimo, że niewidzialna, ale jakże namacalna. Ula mi opowiadała o waszych wspieraniach - jak można? Da się tak? Nie znamy się wcale a znamy się tak ciepło. Dziękuję za modlitwę i ostatnie pozdrowienie. Ty wiesz co mi w sercu gra:*

      Usuń
  5. ps. A wychowawczy jest moim skromnym zdaniem - na ile znam Ciebie i Twoją sytuację - świetnym wyborem! Gratuluję trudnej decyzji i trochę zazdroszczę. Bo ja jestem niewolnikiem swojej pasji/zawodu i pewnie dlatego nie umiem na życie być taką 100% mamą. Cóż, Diablątce muszę wystarczyć w ułamku... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie napisałam, że się nie znamy, a jednak znamy:) Dziękuję:)

      Uważam, że jesteś 100% mamą dla swojej Diablątki właśnie tak jak jesteś, bo gdybyś nie czerpała ze swoich pasji - nie byłabyś sobą w ogóle. Właśnie masz być taka jaką jesteś. Zamotałam... Ale tak właśnie myślę. :)

      Usuń
  6. jestem z Wami i będę ! ;*

    Przychodzi po cichu, powoli, pomału i ... burzy cały ład, całe poukładane życie... mi chyba odbierze kogoś.. choć nie chcę dopuścić do siebie tej myśli.. to chyba On wygra...wygrywa, niszczy wszystko..

    Jakie to niesprawiedliwe..

    Wierzę, że u Was wszystko skończy się dobrze.
    Wierzę, że wskoczy Wasza droga na tą pełną nadziei, wiary, siły.
    Wierzę i wierzyć będę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aśku, wiem, że jesteś, wspierasz mnie i dajesz dużo uśmiechu. Dziękuję Ci za to:*

      Usuń
  7. Będziemy się modlić. A dzieć mały przyjdzie kiedy będzie jego pora. Ku radości i szczęściu wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie u góry! Czekam na to szczęście, oj czekam.

      Usuń
  8. Mamuszko, modlę się w ciemno bo za Tobą w ciemno idę choć się tak mało znamy. Modlę się też, żeby to, co tak bardzo boli, miało jakiś sens - choćby bardzo ukryty, ale bardzo ważny.
    A Twój rodzinny dom... Wy tworzycie i powiem ci, że piękny on ci jest! Z tej Miłości na pewno coś wyrośnie, cierpliwości!
    Olga z naprzeciwka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga, to bardzo miłe. Zapisuję sobie w sercu i myślach. Jak to dobrze spotkać kogoś przypadkiem, żeby tak umościł sobie miejsce w naszym życiu:) Wspaniale, że jesteś!

      Usuń
  9. Myślami jestem z Tobą i wiem, że zabrzmi to banalnie, ale na pewno wszystko będzie dobrze... Wszystko ułoży się tak jak ułożyć się powinno, a Ty mając tak dobrych i kochających ludzi obok siebie (siostra, mąż) przetrwasz nawet najgorsze! Będę po cichutku wspominać Bogu o Twojej- Nietwojej sprawie w mojej modlitwie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalko, dziękuję! Mam nadzieję, że się jakoś wykaraskamy z kłopotów/problemów i w końcu wyjdzie słońce. Dziękuję za modlitwę!

      Usuń
  10. Każde doświadczenie czemuś służy i ma sens, choć na początku tego nie widać. Siły i wiary! Ja w Ciebie wierzę! Trzymaj się ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!