Sama nie wiem kiedy wpadłam na pomysł podwójnego karmienia, ale jedno jest pewne - jak tylko o tym pomyślałam, idea stała się moim marzeniem, które bardzo chciałam spełnić.
Anteczka chciałam karmić moim mlekiem, nie było w ogóle dyskusji o innych możliwościach. Chciałam go karmić wyłącznie piersią przez pół roku, potem do samoodstawienia. Po drodze były plany o kolejnym dziecku, które pragnęlibyśmy z mężem karmić w ten sam sposób*. Ale ciągle na uwadze miałam długie karmienie pierwszego syna.
No i stało się. Po pewnym czasie starań (laktacyjna niepłodność) udało nam się wreszcie ujrzeć na teście dwie kreseczki świadczące o obecności Truskaweczki. Byłam zachwycona, "first level complited' - pomyślałam. Teraz jeszcze tylko karmić, urodzić i dalej karmić już w tandemie.
W międzyczasie musiałam znaleźć ginekologa prowadzącego, który posiadając odpowiednią wiedzę będzie mnie wspierał w mojej decyzji, a przynajmniej nie odwodził od niej. Zapisałam się do pani doktor, która uciszyła się z mojego pomysłu - nie opiekowała się jeszcze ciężarną kp. Ze względu na moje zdrowie i zdrowie Truskaweczki - przez całą ciążę nie było żadnych przeciwwskazań do pozostania z Antkiem na drodze mlecznej. Karmimy się zatem do dziś (39 tc).
Ale, ale. Po drodze jeszcze parę zmian nastąpiło w całym tym moim karmieniu.
Na początku piersi były bardzo wrażliwe. Myślałam, że to oznaka zbliżającego się okresu, ale 1 maja rozwiały się moje wątpliwości. Test ciążowy pokazał wynik pozytywny i już wiedziałam skąd ta tkliwość.
Zaraz potem piersi zrobiły się małomleczne - przestałam tryskać na prawo i lewo, wkładki laktacyjne schowałam na dno szuflady. Było to dla mnie niecodzienne odkrycie - przecież od ponad roku nie rozstawałam się z zabezpieczeniami przed wyciekiem! A tu taki luksus!
Kiedy drażliwość się skończyła - Antek zaczął szarpać brodawki - i czasem myśl o podaniu piersi wywoływała u mnie siódme poty, paraliż oczu i ogólną niechęć. Mleko z pewnością zmieniło smak, było go jakby coraz mniej, syn więcej siły wkładał w ssanie i słyszałam, że zdecydowanie rzadziej przełyka.
W związku z powyższym nauczyłam się odmawiać Antkowi niektórych podejść - wszak to nam obojgu miało się podobać. Nocą przy każdym przebudzeniu zaczęłam proponować wodę, dopiero potem pozwalałam się przysysać - a wodę czasem pił a czasem nie. Wdrożyliśmy częstsze usypianie przez tatę - mleko po kąpieli na kanapie a potem z tatą do sypialni na czytanie książeczek. Miałam małą nadzieję, że nocne karmienia nam się same rozejdą, ale jednak nie. Jeśli chciałam to zrobić musiałabym być bardziej stanowcza, konsekwentna: postanowić, powiadomić i tego się trzymać.
Do tej pory (kiedy nie chciałam któryś z kolei raz podać piersi w nocy) albo odmawiałam stanowczo i proponowałam wodę, albo zaciskałam zęby i po kilku pociągnięciach informowałam Antuana, że "mamę bolą cycusie" i prosiłam by odwrócił się na brzuszek lub drugi boczek. Zwykle działało, ale były też bliższe noce, kiedy widziałam, że nie ma co dyskutować z moim ssakiem i trwaliśmy "na podłączeniu" długie godziny.
Obecnie jesteśmy w momencie, kiedy Antek nie ssie w nocy! Hola, hola! Nie mów hop, póki nie przeskoczysz! Jesteśmy po dziwiątej z kolei nocy, kiedy Antek nie ssał piersi. Pierwszej nocy wył do księżyca na dywanie i już było za późno na moją reakcję - mogłam tylko być przy nim i proponować przytulenie. W końcu się skusił na moje ramiona, a zamiast o "tsy tsy" poprosił o "khh khh" - przez ponad pól godziny zakleszczona w jego małe łapki, w totalnym bezruchu, śpiewałam do uszka i policzka "Wlazł kotek na płotek".
Obrazek jest wycinkiem z fotografii zrobionej przez Matrioszkę <3
Jestem na końcu symbiozy z Poluchną. Widzicie, dało się karmić mlekiem matki starsze dziecko jednocześnie młodsze nosząc pod secem. Bez szkody dla kogokolwiek - jedynym warunkiem był stan zdrowia matki i brzuszkowego dziecka, który to spełniłyśmy z córką wyśmienicie.
Czy spotkałam się z kąśliwymi komentarzami? No tak, nie udałoby się bez. "Szkodzisz dziecku (jednemu i drugiemu), "będziesz chora", "Pola będzie chora", "nie boisz się?" - w domyśle "donosisz!?"... itd. Sama nie wiem czy więcej kontrowersji wywołuje wieść że jeszcze karmię Ąte czy że karmię będąc przy nadziei.
Ale wiecie, otaczam się ludźmi raczej o podobnej filozofii życia jak ja i choćby miały to być tylko (ale nie są) osoby z Internetu - dobre słowo, kciuki i gratulacje mają niesamowitą moc. Moc wsparcia i otuchy, że
to co robię słuchając mojego ciała i moich dzieci jest dla nas po prostu dobre. Dobre, bo naturalne. Bo w moim mniemaniu, w naszym przypadku: najlepsze jakie mogłoby być.
Jeśli ktoś miałby pytania dotyczące praktycznej strony tego co przeżyłam (w zasadzie to jeszcze trwa i niech trwa przynajmniej do Nowego Roku! ^^), to zapraszam, chętnie na nie odpowiem.
Jeśli potrzebujecie wiedzy merytorycznej, zajrzyjcie tu:
Możecie też polubić ich fp, będziecie na bieżąco z nowinkami. Zapraszam!
* Piszę w liczbie mnogiej, bo to właśnie Michał był moim największym wsparciem, moim "pomagierem", "chłopcem od pilota" i największym kibicem <3
Cudownie się to czyta! Ja karmiłam tylko do 3mies ciąży, ale u nas nie było ostawiania na siłę, Wojtek był gotowy i nie przeżył tego źle, także ciesze się że tak się nam złożyło :) A teraz czasem z rozpędu jak Wojtek płacze, to chcę mu cyca wcisnąć do buzi i w pierwszym momencie nie rozumiem dlaczego nie chce haha :D
OdpowiedzUsuńHaha:D Już to widzę:D Wojciech, no otwieraj tego dzioba!!! Mamo, mamo, nie, ja chcę kanapkę! ;)
UsuńRozstanie z kp ma być dobre dla obu stron - cieszę się, ze Wam się złożyło dobrze, to najważniejsze <3
Ach, karmienie w ciąży, niełatwe (wrażliwe brodawki), ale tak piękne! Karmienie tandemu to już inny level zdecydowanie ;) Czekam w przyszłości i na taki wpis ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa to będzie przygoda!
Usuń:*
Kp.... ach przeżyłam to bardzo... Choć teraz cieszę się, że to Antek zdecydował.. ;)
OdpowiedzUsuńNa myśl o kolejnym dzidziusiu i karmieniu, mam wrażenie, że mleko mi tryska z podniecenia ;D
Mnie bardzo cieszyło kiedy sobie razem na kanapie siadalysmy i karmilysmy nasze Anteczki ♡
UsuńTrzymam kciuki za to Twoje podniecenie :D
Piękne i mam nadzieję że duzo kobiet to przeczyta i pojdzie w Twoje slady bo NATURA jest najzdrowsza ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że zobacze kiedys podwójne cycowanie Poleczki i Ate ;)
Niech się szerzy dobra wieść ;)
UsuńChętnie pokażę jeśli będzie trzeba :D
Pieknie sie czyta. Ciesze sie, ze udalo sie spelnic marzenie, a terz czeka karmienie coreczki, jestem ciekawa jak sie uda:-):-) pozdrawiam cieplutko, uwielbiam czytsc Twoje wpisy, Twoje postrzeganie macierzynstwa bardzo przypomina mi moje...:-:-)
OdpowiedzUsuńDzięki Meg :*
UsuńGratuluję decyzji i wytrwania. Ja karmiłam 6 msc, (musiałam wrócić do pracy), ale raczej nie zdecydowałabym się na tak długą kontynuację. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńO to piękny wynik! Najważniejsze żeby obu stronom pasowało :)
UsuńDziękuję :*
A wiesz, z przekąsem dla złośliwych i przemądrzałych kiedyś w mojej pracy wspomniałam o Tobie. Że da się i jest super, i że łamiesz stereotypy:) A w ogóle to cieszę się, że wyszło tak fajnie to wszystko u Ciebie.
OdpowiedzUsuńMy też wciąż karmimy piersią i choć nie wiedzieć czemu czułam jakąś absurdalną presję otoczenia aby odstawić to jakoś serce mówi, że jeszcze nie pora. I tego się trzymam.
Ściskam mocno i trzymam kciuki za cudowne rozwiązanie takie Twoje wymarzone ! (czyt. styczeń:)
Dziękuję moja droga, oby mi się spełniło!
UsuńTrwajcie na drodze mlecznej ile Wam tylko właśnie serce podpowiada :)
I wiesz co? Miło być tematem Twoich przekąsów ;)
Wiesz, że ja całym sercem Cie popieram ;)
OdpowiedzUsuńMy nadal karmimy i końca nie widać ;)
Dziękuję Olu!
UsuńI ja sercem mlecznym z Wami:D Tak trzymajcie <3
Czytając zdziwiłam się, że ludzie potrafią wyczarować takie dziwne kąśliwe teksty... Przecież dla mnie z logicznego punktu widzenia to samo zdrowie. Pokarm wiadomo jest jeszcze bardziej wartościowy, a po urodzeniu P. to już w ogóle.. No ale cóż, taki naród. Masz rację - nie przejmuj się. Też popieram kp, Z. była na piersi do 2 roku życia. Oczywiście, też spotkałam się z krytyką - za długo, źle, beznadziejnie. Moje Dziecko, mój wybór. Obie byłyśmy szczęśliwe. Teraz wiem, że miałam rację. Jak kiedyś znów będę Mamą to też sobie będę karmić jak długo się da i do momentu kiedy Dziecko samo zdecyduje, że już dosyć :-) Życzę Ci wytrwałości w tych 12 dniach, pogody ducha i uśmiechu.
OdpowiedzUsuńKrytycy zawsze się znajdą, a są to zwykle osoby, które naprawdę niewiele wiedzą o możliwościach natury. Całego świata nie nauczysz;) Cenię sobie jednak ludzi, którzy mają odmienne zdanie, ale szanują moją decyzję - bo to jest inteligentne :D
Usuńmyślę, że po porodzie Antek mi przytyje ze względu na wzrost kaloryczności mleka, hihi :D
U Was piękny wynik!
Dziękuję:*
A ja mam mieszane uczucia co do karmienia w ciąży, jednak doświadczeń własnych nie mam, więc i głosu nie zabieram. Cieszę się, że u Was tak ładnie to wyszło i zazdroszczę odwagi (bo dla mnie - straszliwej i asekuracyjnej natury to jest decyzja bardzo odważna). Wypatruję dalszych cycusiowych sukcesów u Was!
OdpowiedzUsuńBędę dawała znać co w... biustonoszu piszczy ;)
Usuń:*
Podziwiać i brać przykład!
OdpowiedzUsuńJa zaszłam w ciążę drugą zaraz po tym kiedy syn pierwszy sam się odstawił, więc jakby zagadnienie nas ominęło.
Ludzie czasem nie mają pojęcia, coś usłyszą i gadają byle gadać.
Jesteś idealna w tym co robisz, w słuchaniu siebie i swoich dzieci. Mega podziwiam.
Dziękuję za tak miłe słowa! Przedrukowałam do serca <3
UsuńPodziwiam i zapożyczam przykład dla świata :) u mnie niestety chociaż bardzo chciałam karmić jak najdłużej, synek mając rok i niecałe 2 miesiące nagle odwrócił się od piersi i kategorycznie odmówił dalszej współpracy. Nie wiedziałam co się dzieje, a okazało się że to on pierwszy poczuł, że brat już jest :) Jednak smak mleka nie pasował, mimo prób, był końcem naszej przygody. Drugi łobuziak dotrwał do prawie 8 miesięcy, ale nie był już takim samym pasjonatem jak jego starszy brat. Krytykami się nie ma co przejmować, bo to my same dobrze wiemy ( będąc jednocześnie rozważne) co dla naszych dzieci najlepsze. Jesteś Wielka i tego będę się trzymać :). Wiola.
OdpowiedzUsuń