Bardzo szybki i bardzo owocny tydzień. Tyle się wydarzyło, tyle się przystroiło, ho, ho,ho! W domu mamy klimat iście świąteczny, jest cudownie! No spójrzcie tylko! Co tam, że pierników w tym roku nie będzie. Jest naprawdę wyśmienicie!
Ostatnie przycinki drzewka i stanęła ozdoba, a z nią Mamuszka. Tak wyglądam, ale jeszcze tylko chwilkę. Smutno, ale jakże radośnie. Już niebawem córko! Choinka żywa, niekłująca, piękna!
Antuan zachwycony, pooglądał sobie, pokazał paluszkiem co i jak i... włączył sobie telewizor! Obrażonam! Choinka tak właściwie miała stanąć tradycyjnie rankiem w Wigilię, ale na potrzeby zdjęć - małą sesję mieliśmy w domu - zabraliśmy się za to wcześniej. Dzięki Natalka:D
Takie cudne grafiki mam:) Pokazywałam już na fp, jestem z nich szalenie zadowolona! Mam jeszcze trzy w zanadrzu, czekają na nowe ramki. Chcecie takie? Tu szukajcie u niezastąpionej Magdy! Polecam, bo dziewczyna robi taaakie cuda i posyła je w świat! Tak o, po prostu! Dziękujemy :*
Sobie porozrzucałam pomarańcze po tacy. A 15 minut wcześniej na stole był bajzel jakich mało, prawda Aśko? Miałam zupełne załamanie nerwowe, cóż się nie przyznawać... Myślałam, że to koniec świata, byłam przekonana, że jestem złą matką, złą żoną i w ogóle beznadzieja do wszystkiego. Myliłam się. Dziś już patrzę z przymrużeniem oka na tę histerię^^. I takie dni we wspaniałych tygodniach muszą być - żeby nie było... nudno?
Sypialnia prawie skończona, czekam tylko na ramki, półki i jeszcze na girlandę na balkon - świąteczny klimat i tam ma być!
W Dąbrowie takie cuda - jarmark świąteczny. Tak, byłam, łaziłam i w nocy myślałam, że wywołałam poród. Ale nic się działo ostatecznie. Zdecydowaliśmy się odwiedzić jarmark przy okazji wizyty w mojej pracy. Dobrze było tam skoczyć, zjadłam pyszne domowe ciasta i załapaliśmy się z Michałem na dwa ostatnie darmowe krokiety z barszczem. Za nami pan zamknął stoisko, to się nazywa ciążowe szczęście! Anton był zachwycony ilością światełek, a podświetlanymi bryłami lodu szczególnie!
I jeszcze taką ozdobę sobie zrobiłam w sypialni. Stoi mój stosik na komodzie i czeka na Poluchnę. Brakuje tylko kółkowej czerwonej Nati, która awaryjnie służy w samochodzie. Tak mi się motać chce, motać! A w marcu może... A w marcu może pójdę na kurs, o którym tak marzę! W marcu już!
Kocyk, o którym tylko wspomniałam, a chciałam sfotografować i pokazać dokładnie. Nie dało się, nie dało! Weź zabierz dziecku jak ono chce teraz i już. Zdjęcia nie zrobisz! A chcecie lepiej się przyjrzeć? Można o tutaj: Kocyk wełniany od Mikołaja <3
Moje dziecko i jego fryzura. Kocham czupurkę tę jedyną :*
Coś na kształt upominków się robi. Rodzinne zaangażowanie, a pomysł od Bombonierki, zajrzyjcie i tam!
No uwielbiam <3 kryzys czasem jest potrzebny :-*
OdpowiedzUsuńJesteś idealna i wszystko będzie ok :-* zobaczysz!
Ściskamy 3xA !!
Oj, dobrze, że byłaś :*
UsuńJesteś wspaniała, nie zapominaj o tym na dłuższe chwile... ;)
OdpowiedzUsuńTak mi przypominaj czasem ;) :***
UsuńDziękuję :)
Cudne wnętrze i cudna Mamuszka! Wszystko wygląda rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że skórki się udały. Ściskam i Wesołych Świąt! Trzymajcie się dzielnie razem do stycznia!
Dziękuję:* I Wy się trzymajcie zdrowo i pięknie! Wesołych, wesołych!
UsuńSkórki... z 10 poamarańczy. Pierwsze się zeschły - zabrałam się za nie sama i nie dałam rady, druga porcja schnie właśnie :D Pachną oszałamiająco!
Piękna aranżacja okna :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba!
UsuńHa!
OdpowiedzUsuńMamuszko piękne wszystko!
A ta drewniana ściana to tylko taka jedna? :)
W tym pokoju jedna. W kuchni też jedna i również ją lubię. Ale boazeria jest także na całym przedpokoju i w zabudówce. Kiedyś jej tam nie będzie :D
Usuń