Tak, dziś wtorek, wchodzimy z córą w kolejny wspólny tydzień (liczę tygodnie od OM). Jestem szalenie podekscytowana, radosna i trochę smutna.
Uwierzyć nie mogę, że to finisz! Dwa tygodnie temu myślałam, że to już koniec - w domu remont a ja czułam, że zaraz urodzę - taki miałam przestrach. Na wywczasach u Muszki pojawił się fałszywy alarm - bóle podbrzusza co 15 minut przez dwie godziny! Poinformowałam Michała, żeby był gotowy, a sama wzięłam gorącą kąpiel (no dobra, nie byłam sama^^). Wszystko się uspokoiło. Teraz, kiedy wróciłam do domu i jest tu porządek - nie umiem pojąć, że prawdopodobnie w ciągu dwóch tygodni będzie z nami Poleczka.
Tak wpływają na mnie zmiany środowiskowe:D
Była w tej ciąży wiosna, było piękne lato i jazda na rowerze do 5. miesiąca, była cudowna jesień i teraz czekam na prawdziwą zimę (no niech chociaż odrobinę przyprószy!). W tym wszystkim jeszcze Antoni bezzmiennie karmiony moim mlekiem prosto z piersi. Zleciało bardzo szybko, zdążyłam obkupić się (no nie "się" tylko Polczęcie) w sukienki, rajstopki, kwiatuszkowe body, piękne pajacyki, kocyk, maleńkie pieluszki. Wszystko było takie dwojakie - bardzo emocjonalne i bardzo spokojne jednocześnie. Trochę szał, że córcia, ale spokój, bo to już drugie dziecko.
Taki spokój w sobie mam, czekam na nią tak jakby ktoś ją wziął na wycieczkę i zaraz miał odprowadzić do domu. Mam wrażenie, że ją znam, że wszystko o niej wiem. Z drugiej strony martwię się czy uda mi się ta sielanka. Co z moimi obawami? Chyba się rozeszły gdzieś przepędzone radością oczekiwania.
Istna huśtawka nastrojów! Dziś mi tak dobrze. Fizycznie czuję się źle, bo mi dokuczają pewne sprawy, ale w sercu mam miłość, radość i fascynację przed znano-nieznanym. Ona się tak wierci w brzuchu moim. Pod moją wątrobą, pod żołądkiem, pod sercem mym! Wkręca się w kanał odpychając nóżkami od żeber. Może chce, może pragnie spotkania ze mną? Może czuje, że to koniec, że ja czekam a wraz ze mną tata i brat?
Pola, a wytrzymasz do Nowego Roku? Możemy się tak umówić? Będziesz wtedy, jak mamusia, styczniową dziewczynką.
Tak dziś nieskładnie piszę. Żałuję, że więcej pisanych słów nie poświęciłam naszej symbiozie - nie było kiedy, były też smutki wielkie, była i opieka nad Anteczkiem, były częste "offlajny". Wszystko nadrobimy:)
Dziś dowiemy się ile nasza pannica waży. Antek urodził się mając 3660 gramików. A Ty, nasza Truskaweczko? Ktoś obstawi czy mniej czy więcej? :)
I pomyśleć, że to już końcówka, a my przez ten czas ( poza wakacjami Wiślanymi) widziałyśmy się K I L K A razy! ;(
OdpowiedzUsuńJak czas pędzi! Po dzieciach widać właśnie! Oj, za daleko Asko mieszkasz, za daleko!
Usuń;*
Oj jak żałuję że nie zobaczę tak maleńkiej Poli <3 kocham tą truskaweczke, kruszynke małą.
OdpowiedzUsuńTęsknię za wami za Anteczkiem, za zabawami naszych synów (raczej wojnami, bijatykami ;), każda godzina spedzona z wami była wyjątkowa.
Chodz jestem tak daleko zawsze myślami o was :* <3
Pati:***
UsuńJa też ciągle przy Was! ♡
Obiecuję pokazać Ci malusią Polę!
Dziewczynki podobno rodzą się mniejsze? Dobrze słyszałam? :p Tak patrzę na Twój brzuszek i aż tęsknię. To na pewno już inaczej być w drugiej ciąży. Niby wie się z czym się "je" macierzyństwo, a jednak jest inaczej, bo przychodzi nam opiekować się dwójką. Wierzę, że nie możesz się doczekać :) i cieszę, że obawy zostały przysłonięte przez radość i oczekiwanie!
OdpowiedzUsuńPodobno, ale słyszałam o iście wyjatkowych przypadkach rujnujacych tę teorię - koleżanka urodziła córcię prawie 5 kg!
UsuńInaczej, wszystko inaczej! Już od początku, a zobaczymy co czas przyniesie:)
:)
Ja obstawiam ciutek więcej, ale mniej niż 4 kg ;) Dobra wróżba, może być? Czekamy z Wami. I po stokroć masz rację - druga jest zupełnie inna...Jeszcze kilka dni - gdy ubierzemy choinkę i ja na bloga wrzucę kilka swoich doświadczeń, przemyśleń, obaw... Bo choć wiem widzę i czuję, to tak trudno uwierzyć.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i w każdej chwili zaglądając do Ciebie zastanawiam się czy to już. Ale niech będzie jak sobie wymarzyłaś, styczniowo - ale kiedy by nie było - będzie pięknie... SZALEŃSTWO!
Jednak więcej? Cholibka! Najistotniejsze, to żeby zaraz po porodzie nie urosła jak Anton (6 miesięcy - 10,5 kg!), bo chciałabym ponosić w chuście "na luzie" :D Ale do porodu to może być i ciutek więcej;)
UsuńCzekam na te Twoje przemyślenia, na to wylanie radości do Internetu:D I na jakieś zdjęcia brzuszka czekam, to jasne!
Jak będziemy jechać do szpitala - napiszę krótki post. Albo długi:D
Gratulacje! Córcia donoszona! U mnie tydzień 34, jeszcze trochę. Odczuwam ciążę podobnie jak Ty: o wiele większy spokój, a zarazem ekscytacja bo to DZIEWCZYNKA! :) Trzymajcie się ciepło!
OdpowiedzUsuńNo to u nas bardzo podobnie:D Powodzenia!
UsuńMój pierwszy synek to była drobinka, a córa prawie 4 kg. Taka duża się urodziła, taka... Inna. To nie reguła, po prostu tak jest u nas... Dwa lata róznicy, brat starszy a ważą tyle samo.
OdpowiedzUsuńCiąże przechodziłam podobnie jak Ty, ale dwa razy przenosiłam do 41 t i 2 razy kroplówka. Druga trudniejsza, z problemami, gorsze samopoczucie fizyczne.
A może Polcię rozbudzą Noworoczne fajerwerki? ... A może tu już, a moze jeszcze? Trzymajcie się. :-)
Jak Poluchna wytrzyma do Sylwestra, to dam upust moim tęsknotom za rozkoszą:D W sensie tą dla dorosłych:D hihi. A obecnie, żeby wytrzymać, mam się zająć nicnierobieniem:D
UsuńTak, dzieci potrafią być skrajnie różne, wiem o tym.
/może się zacząć za chwilę, a może i za dwa tygodnie:D
Moje doświadczenie mówi że nicnierobienie i robienie nie ma z tym nic wspólnego, fizjologia, gwiazdy czy nie wiem co. :-) Widziałam w szpitalu dziewczyny, kobietki które biegały po schodach przez tydzień i wyszły jeszcze tydzień po nas ze szpitala. :) Na porodówce w Sosnowcu w długiej kolejce 5 mam przyznało się, że zanim przyszły, umyły podłogę w całym domu. Hihi. Mnie samej lekarz zalecał odpoczynek, bo jakieś ryzyko wczesnego porodu zauważył, wcale się nie stosowałam do końca, a i tak dziecię wiedziało lepiej i sobie brzuszkowało, i brzuszkowało... ;p Bądź co bądź życzę Wam spokojnego oczekiwania, magicznych Świąt. Ale super tak zaczynać Nowy Rok. !
UsuńMagda.
Ja zawsze slyszalam ze Chlopaki sa wielkie a mój urodził sie 3310g i byl najmniejszy ze wszystkich chlopakow na oddziale a bylo ich az 3 :P
OdpowiedzUsuńoj tez bym chciala przeżywać to ponownie, nosic skarb i wyczekiwac na niego :) czuc kazde kopniecie,brak snu i to dlatego by po 40tyg zobaczyc, poczuć zapach i dotyk Malenstwa :')
Jak na swój stan no duzo pisalas mimo tego że masz juz jednego Szkraba ;)
Jeszcze Wesołych Świat :*
Dziś się dowiedziałam, ze koleżanka w 37 tc (!) urodziła córcię 4850 g! Ha, taki wyjątek od reguły:D
UsuńPisanie o Poli to nawet nie 1/3 tego co powstało o brzuszkowym Antku. Inne życie się miało, to się więcej pisało;)
:* Wesołych wzajemnie!
Oczywiscie propozycja nadal aktualna wiec czekam na wiadomosc ;)
UsuńNie moge uwierzyc, ze to juz! A jeszcze kilka miesiecy temu to moja Corunia zaczynala egzystencje po drugiej stronie brzucha! Niesamowite Mariolcia! 3mam kciuki za styczniowy porod i jednoczesnie wyczekuje informacji o Poleczce na naszym swiecie :-) Myslami czesto jestem z Wami. Pozdrowienia od naszej trojeczki! O.M.
OdpowiedzUsuń:*:*:* Ja dziś o Was myślałam:D
UsuńŚciskamy Was wzajemnie!
Jak rodziłam Zuzę też nie miałam linii, może tak przy dziewczynkach? hihi.. Powodzenia w tych ostatnich dniach z dużym brzuszkiem :)
OdpowiedzUsuńDzięki:D
UsuńMoja Mucha się śmieje, ze może linii nie mam, ale talię to i owszem, haha:D Talię kaczuszki^^
Rany, dopiero co pisałaś, że jesteś w ciąży, a tu już prawie finisz!:) Spokojnych ostatnich dni/tygodni i oby do Nowego Roku:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) No rzeczywiście pamiętam Twój komentarz, jak się pochwaliłam:) A tu już koniec. To było przed chwilą zaledwie!
Usuń