niedziela, 28 września 2014

Naturalnie




          Już wszystko za nami.



          Jeśli pozwolić zapomnieniu zabrać fakt, że to choroba szybka i okrutna wdarła się w nasze życie, że to nie zwykła starość, że to wbrew naszym oczekiwaniom i wbrew nadziejom - to chciałabym na głos powiedzieć, że to było piękne odejście.

niedziela, 21 września 2014

Przeciwieństwa




Mojego męża dłoń męska, silna, duża. Dająca nam poczucie bezpieczeństwa.
Dłoń naszego synka krąglutka, pełna, z małymi pulchnymi paluszkami. Ciekawa wszystkiego co nowe.
Moja dłoń kobieca, z obrączką, z długimi ozdobionymi paznokciami. Ciepła jeszcze od pieszczot dziecka.
Jej dłoń inna niż pamiętam: niewiarygodnie chuda, tętniąca powolnie przepływającą krwią, skóra wciąż miękka, zimna po nocy, rozgrzana od naszych uścisków. Szukająca naszej obecności i leciutko zaciśnięta po jej znalezieniu.

niedziela, 14 września 2014

Przybył Anioł, pięknie gra




           Mieszkamy na dużym osiedlu. Chyba wprowadził się gdzieś niedaleko jakiś nowy lokator, który gra na cymbałach. Nigdy wcześniej nie słyszałam na żywo takiej muzyki. Ten człowiek (mężczyzna, kobieta, dziecko?) z pewnością już się nie uczy, nieomylnie znajduje odpowiednie nuty i płynie przepiękny dźwięk po blokowisku.

wtorek, 9 września 2014

Pierwsza noc Ąte bez mamy




             Tak to sobie wykombinowaliśmy, że trzeba zorganizować pomoc do opieki nad Antuanem kiedy my 20 września wybierzemy się na ślub i wesele mojej cioteczki. Wybór był prosty, pytanie tylko czy wybrana przez nas osoba (cała ich rodzina!) zechcą na nasz pomysł przystać?

poniedziałek, 8 września 2014

Instatydzień 08.09.2014




          To był bardzo dobry tydzień z absolutnie dobrym weekendem. Musimy skupiać się na tym co dla nas najlepsze, bo to jest dla nas najlepsze.



Obiecałam pokazać miejsce mojego totalnego relaksu - oto proszę. Tutaj odpoczywam, karmię Ąte, nocą łapię oddech. Tutaj też na mega fochu czekam na menia <3

sobota, 6 września 2014

Randka we dwoje






          Anteczek nasz został u cioci i wujka na noc. To była jego pierwsza noc bez mamy. Ciężka dla nas wizja, ale "jeśli nie spróbujemy, to nie będziemy wiedzieć" - jak to doszliśmy z Michałem do wniosku. Spróbowaliśmy i okazało się, że było warto!


          O 19:30 wyszliśmy od Robertów (brata Michała i jego rodziny^^) i udaliśmy się do Katowic na najprawdziwszą randkę! Pojechaliśmy do kina, potem coś zjeść, na koniec do własnej, nikim nie wypełnionej sypialni i tak samotnie aż do rana kiedy przebudziliśmy się jeszcze z uśmiechami na ustach! Och!




czwartek, 4 września 2014

Wyprowadziłam z sypialni Antuana...




         ... ciuszki! Ha! No przecież nie jego samego!



          Robię powolutku (bua ha ha) wyprawkę dla Truskaweczki - mam wieleeeee bodziaków, kilka pajacyków, sukieneczek, sweterków, pieluszki, wybrałam już kocyk, upatrzyłam sobie nową chustę (w zamian za starą^^)...


         W związku z tym zrobiłam generalne przewertowanie Antkowej komody i wszystkie jego ciuszki znalazły miejsce w mojej szafie. Część ubrań wisi, część schowałam do szuflady. Na starym miejscu zostały tylko pieluchy.







           Bardzo mnie to cieszy, lubię dotykać jego szmatki, wąchać, przekładać i zastanawiać się "kiedy on mi tak urósł!?".


wtorek, 2 września 2014

Wizja porodu




          Czas pędzi nieubłaganie, wrzesień złapał nas za nogi. Dziś zaczęłyśmy z Truskaweczką 24. tydzień symbiozy. 24! To już niedużo nam zostało, niedużo! Myślami spaceruję wokół porodu - tego, który mam za sobą i tego, który przede mną.


          Mam wyobrażenie dotyczące spotkanie z córcią, chcę, żeby było przynajmniej równie pięknie jak przy pierwszym rozwiązaniu, ale czuję i wiem, że może być jeszcze lepiej. Rozmawiamy z Michałem na temat rodzenia w domu, w szpitalu, na lądzie, w wodzie, na temat jego obecności przy mnie. Jednocześnie kalkulujemy wydatki, rozmyślamy nad opieką dla Antuana. Wybieramy co lepsze dla nas, musimy być pewni naszej decyzji.

poniedziałek, 1 września 2014

Instatydzień 01.09.2014




           Kilka chwil zamkniętych. Jedne z milszych.


           Doczekałam się w końcu sztachetek na balkonie. Projekt zasłaniania się od spacerowiczów zamknięty. Balkon nasz wygląda przytulnie. Jest dywanik, świeczuszki, lampiony, huśtawka i taca na kawę. Raz nawet (jeszcze bez osłonki, ale z huśtawką!) zrobiliśmy sobie z Michała kolegami szisza-posiedzenie. Lubię tak. Teraz jest jeszcze przyjemniej, mamy światełka, jest romantycznie!