Dziś łamiąc tradycję nie będzie Instawpisu, ponieważ biorę udział w bardzo dynamicznym wyzwaniu blogowym u pewnej mamy z Francji - Uli. Kto chętny, zapraszam serdecznie do pisania razem z nami:D A niech się dzieje^^.
Co bym zrobiła gdybym miała 100 tys. zł na koncie w banku?
Ahmmm... Pozwólcie, ze się zadumam na chwilę... 100 tysięcy? 100 tysięcy! Przede wszystkim miałabym szeroki uśmiech na twarzy!
Zdjęcie to wycinek fotografii spod rąk CLICKlik
O tak, mieć taką bańkę w zanadrzu, to byłoby coś. Mogłabym po pierwsze czuć się bezpiecznie, że w razie co, mamy zabezpieczenie finansowe. Mogłabym, to po drugie, uściubać odrobinę i kupić sobie coś ekstra... Wygodne szpilki? Nowy telefon? A może jednak duży remont w naszym gniazdku z uwzględnieniem wybijania ścian, zmian podłóg i zdejmowania boazerii (marzę^^)? Może jednak większe Volvo żeby nam się drugi fotelik RWF zmieścił? Aaaaa! Wakacje z dziećmi następnego lata... I poród! Poród w domu! I jeszcze parę "drobiazgów" takich jak nowa (w sensie dla mnie - kolejna) chusta dla mojego Polczęta brzuszkowego? Kwiatuszkowe pieluchy?
Oj, rozbroję Was... Gdybym miała 100 tys. zł (słownie: sto tysięcy złotych) na koncie, to... zapytałabym mojego męża ile to jest, zrobiłabym przelew na wspólne konto i poprosiła, by tym zarządzał... Może działka pod budowę (na kiedyś, kiedyś), może inwestycja w giełdę lub nieruchomość? A może na później, żeby leżało i nas w potrzebie ratowało? A może postawilibyśmy na mój rozwój i zrobiłabym kursy, o których marzę?
On ma głowę na karku, wiedziałby co zrobić. A ja? A ja właśnie najlepsze co mogłabym z tymi pieniędzmi zrobić, to oddać je pod opiekę (dosłownie!) mężową. Taka jestem finansistka, buahaha ;)
Ja tam bym nadpłaciła kredyt mieszkaniowy... :P
OdpowiedzUsuńO tak, dobry pomysł. My na razie kredytu nie mamy, może kiedyś;)
UsuńA ja bym sobie tą kasę zostawiła jako wkład własny na mieszkanie :) Mało spontaniczne, ale cóż, raz w życiu można byłoby postąpić racjonalnie :D
UsuńAno jasne, zwłaszcza, że pieniądze nie małe:D
UsuńA ja tam bym piła yerbę w Twojej kuchni i jeździłabym tramwajem :D
OdpowiedzUsuńZa tyle kasy!? :***
UsuńJeszcze nie piłam yerby odkąd opuściłaś progi moje!
Ja zabrałabym Męża w egzotyczną podróż i tam mógłby zarządzać funduszami, o ile jeszcze w ogóle coś by zostało ;)
OdpowiedzUsuńNo pięknie, czyli jednak rządzisz:D
UsuńTy? No proszę Cię! Zamówiłabyś kolejną chustę <3
OdpowiedzUsuńChusta, o tak :) O pieluszkach nie pomyślałam. A myśl o porodzie domowym to mi przeszła przez myśl - choć teraz to już za późno, żeby organizować. Może kiedyś u Ciebie się ziści. Może u nas też :)
UsuńNo chciałabym, chciałabym chustę - tego nigdy za wiele Asiu, pamiętaj!
UsuńKamila to trzymam kciuki i by u Was kiedyś maleństwo na świat przyszło w domu:)
fajny pomysł, a u mnie kawiarenka
OdpowiedzUsuńdzięki Uli jestem u Ciebie pierwszy raz
Miło mi Cię gościć u siebie:) Do tak opisanej kawiarni, to chodziłabym codziennie! Uhmmmm :)
UsuńOj mam to samo. Nie umiem zarządzać pieniędzmi, nie trzymają mnie się. Też chyba oddałabym je w dobre ręce, dla wspólnego pożytku :)
OdpowiedzUsuńOtóż to, szkoda przepuścić taką kwotę!
UsuńMąż to jednak rozsądna ostoja w związku. Zawsze wie co zrobić z kasą. Ale na własne przyjemności też trzeba coś wydać:) Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńNo to ja tę chustę jednak dla Poli... ;)
UsuńNo to masz problem z głowy;)
OdpowiedzUsuńUff! ;)
UsuńU nas to akurat ja trzymam pieniądze:D odkąd zaszłam w ciąże jakaś taka oszczędna się zrobiłam. Choć nie powiem, jakby mi taka sumka na konto wskoczyła zaszalałabym choćby z tysiącem!
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie wiem gdzie są moje pieniądze. muszę się nauczyć mówić im dokąd mają pójść, a nie później się zastawiać... ;)
UsuńMam to samo, wole jak mąz rzadxi kasă! 100k to by bylo marzenie:-)
OdpowiedzUsuńJa też tak wolę i... Michał mój też;)
UsuńI wszyscy zadowoleni:D
Ja to bym po prostu spokojna... Przez jakiś czas :))
OdpowiedzUsuńGdybym zatrzymała te pieniądze, to mój czas spokoju byłby krótki, oj krótki; )
UsuńW moim małżeństwie to ja jestem ta rozsądniejsza i od płacenia rachunków ;) Mąż jest zbyt roztargniony.
OdpowiedzUsuńU nas ja jestem "od karmienia" ;)
UsuńU mnie też chłop dostałby kasę :D
OdpowiedzUsuńAle już jakbym sobie aparat kupiła i pobyła we Włoszech - z nim oczywiście.
Mamuszko, jak fajnie, że bierzesz udział w wyzwaniu :)
No ja też coś bym sobie pewnie urwała;)
UsuńA wyzwanie dzięki Tobie kochanieńka:D
A ja wymarzony domek, bo działka już jest... Ech, marzenia :)))). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuńOby się spełniły, skoro połowa już za Tobą! :)
Usuń