sobota, 5 września 2015

#syndrompollyanny





          Cztery dni temu zapisałam w kalendarzu, że do każdego 5. dnia miesiąca będę publikować pozytywny post o tym, co mnie spotkało. Postanowiłam tak robić z kilku względów: raz, że cisza tu taka, że aż głupio, a chciałabym pisać. Chciałabym, bo lubię. Dwa, że potrzebna mi systematyczność, a z tym zawsze miałam problemy (no i z punktualnością^^). Po kolejne, dostaję miłe wiadomości, że ciekawi Was co u mnie i że tęsknicie za moją radością i optymizmem. Następnie: zapisane sukcesy, choćby najmniejsze, zostają w pamięci na długo i cieszą przez lata. Po wtóre, o radościach pisze mi się najmilej, do tego chcę wracać i na tym skupiać.







          Miałam zacząć pisać ten "cykl" bez jakiś wstępnych wyjaśnień i wprowadzeń. Tak o, po prostu sobie wymyśliłam.


         Ale stało się coś niesamowitego.






         Na dzień następny po moim postanowieniu na jednej z grup fejsbukowych wywiązała się dyskusja na temat szczęścia, szukania radości w codzienności, skupiania się na tym co dobre i robienia z tego czegoś najlepszego. To tak bardzo po mojemu. Uczestniczyłam w tej rozmowie choć fejsbukowicz ze mnie kiepski. Dałam się wciągnąć i z największą przyjemnością zapisałam się do grupy, w której będziemy dzielić się radościami. Wielkimi - takimi jak sukcesy zawodowe i wygrane w lotto, również tymi codziennymi jak wykonanie wszystkich zaplanowanych zadań, ale też takimi radościami, które było ciężko znaleźć w ciągu dnia, np. "spóźniłam się na autobus, ale na szczęście miałam parasol i nie zmokłam"!






          Bardzo dobrze wpływa na mnie ta grupa (haha, to dopiero trzeci dzień jej trwania!). Cieszę się sukcesami innych, ich radościami, cieszę się, że mogę bez pardonu być dumną, że posprzątałam sypialnię (wielkie mi rzeczy... a jednak!) i cholernie mnie cieszy, że ktoś raduje się ze mną!


         Ola mi kiedyś powiedziała: "Fajnie ciebie znać, bo Ty mało narzekasz a dużo się cieszysz i mówisz o tym na głos." Fajnie, że fajnie! A teraz mogę poznać, co z tego, że tylko wirtualnie, dziewczyny, które pracują nad swoim życiem tak jak ja! Świetnie!



        Mam nadzieję, że słyszycie te endorfiny, że literki dobrze się składają na nutę radości. Chcę, by było czuć, że ten post pieje szczęściem!



        Z tego wszystkiego, z całego tego zbiegu okoliczności (moje postanowienie i powstanie radosnej grupy) tak się nakręciłam, że nawet na fan page Mamuszki napisałam o tym i podjęłam wyzwanie - 100 dni szczęścia. Codziennie będę pisać kilka (czasem to może być tylko jedna rzecz) wydarzeń, sytuacji, które sprawiły mi radość, dały poczucie szczęścia lub wzbudziły we mnie wdzięczność. Och, marzy mi się, żebyście przyłączyli się do mnie. Możecie zrobić swoje własne 100 dni na swoim profilu, na blogu, możecie wyłącznie w komentarzu pod moim postem x/100 napisać co Was danego dnia ucieszyło. Możecie po cichutku sami sobie zapisywać gdzieś w zeszycie, albo, jeśli macie, na instagramie wrzućcie zdjęcie i je otagujcie #syndrompollyanny.






         Z tym hasztagiem to jest tak, że ja go sobie sama wymyśliłam jakiś czas temu. Po prostu bywają dni, że pomimo trudności staram skupić się na tym co pozytywne. Staram się bardzo mocno i nawet w bardzo trudnych sytuacjach udaje mi się odnaleźć promyk dobra. To wszystko dzięki mojej Muszce, która podsunęła mi książkę kiedy miałam 8-9 lat. Czytałam ją w kółko. Skończyłam i zaczynałam znów. Polubiłam Pollyannę - główną bohaterkę powieści Eleanory Porter i bardzo się z nią zaczęłam utożsamiać. Dotarło do mnie, że to ja sama jestem odpowiedzialna za moje samopoczucie i... no i oto macie Mamuszkę, Mariolkę, Maryś. Tę wariatkę co się głupia śmieje do słońca i kwiatków. Co nie narzeka na pogodę. Co sama sobie produkuje endorfiny. Niby takie proste, niby nieśmieszne, ale zdarza mi się usłyszeć słowa niedowierzania, krytyki czy po prostu kąśliwości. A Ty? Chcesz spróbować razem ze mną? No weź, chodź! Ciesz się swoimi sukcesami i małymi radościami!


          Będzie mi miło jeśli gdzieś dalej rozszerzycie ten pomysł. Możecie tagować, udostępniać, pisać u siebie lub u mnie. Dajcie znać, bo chętnie pocieszę się Waszą radością :D






Pamiętajcie, najprostszym krokiem do radosnego życia jest
w y o l b r z y m i a n i e      s z c z ę ś c i a!




Chcesz zostać ze mną? Klikaj!

         

           Instagram

4 komentarze:

  1. widzę zmiana, jednak zaczynasz pokazywać twarze dzieci (ig). A taka byłaś przeciwna ;) zmiany są dobre.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten post BIJE szczęściem.. i między literkami można to wyczytać, i te zdjęcia również o tym świadczą. Czy nie mogłoby być takiego pozytywizmu więcej w sieci? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Dziś właśnie napisałam na facebooku 50. post o moim szczęściu :D Dziękuję za komentarz:*

      Usuń
  3. A wiesz, też mam ochotę na taką zabawę, startuję ze stoma nieanielicowymi dobrymi dniami. Jak zwykle jesteś inspirująca!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!