niedziela, 12 lipca 2015

ZaMotane Spotkanie w Dąbrowie Górniczej






           Udało się! Była wymarzona pogoda, doskonałe humory, dużo dzieci, zainteresowani rodzice, mieszkańcy mojej Dąbrowy i innych miast. Chusty, szmatki, szmatongi, nosidła. Dużo ciast i owoców. Było naprawdę wspaniale!









           Na początku byłam bardzo zestresowana, w domu przed wyjściem prasowałam jeszcze chusty, nocą upiekłam dwa ciasta, Starałam się jak mogłam, myślałam tylko o tym, żeby wszystko się udało, żeby się nie spóźnić, żeby zabrać co potrzebne.



           Na miejscu, jak zwykle, okazało się, że z chustorodzicami mówimy wspólnym językiem - czy to ze znajomymi już, czy z zupełnie nowymi ludźmi. Na naszym piknikowym stoliku w sekundzie urosły stosy ciast, babeczek, owoców i napojów. Wokół chwila po chwili rozkładano koce. Wszędzie zabawki, wózki i ich mali właściciele.






           Słowem wstępnym (o jak ja się zestresowałam wtedy!^^) przywitałam przybyłych, przedstawiłam siebie oraz Tuloszkę. Zaraz potem lawina pytań, chęci, macanie. Cudnie! Cieszyłam się z tego zainteresowania! Pokazałam wiązanie, odpowiedziałam na pytania. Drugie wiązanie z pomocą Madzi, znów kila słów i odpowiedzi. Potem jednej mamie z brzuszkiem pomogłam wraz z Leonem zamotać kangurka. Wpadła, zakochała się i odkupiła ode mnie chustę!







           Mówiłam, mówiłam, pokazywałam, pić zapominałam i aż mi się słabo zrobiło. Musiałam sobie zrobić przerwę. Usiadłam i na spokojnie porozmawiałam z meniem, "moimi" rodzicami, nowymi chustozamotanymi, ze znajomymi. Raju, jak fajnie!


"Moja" Anitka z Lenką <3

Ola i Zuzia - moja koleżanka z klasy ze swoją córką


Sylwia z Maksymilianem <3



          Kilka razy usłyszałam, że powinniśmy się częściej w Dąbrowie spotykać. Jasne, nie ma sprawy. Następne spotkanie w przyszłym miesiącu, kto wpadnie? :D


MaMotka w akcji :D Widzicie mój fryz baby hair? Już coraz lepiej ;)









         Piknik miał się zacząć o 11 i trwać do 14, ale tak się jakoś poskładało (ZaMotało? ^^), że zebraliśmy sie z mężem i dziećmi dopiero około 17 - wpadli jeszcze jedni zamotani rodzice, którym nie udało się przybyć punktualnie. I jeszcze raz pokazałam wiązanie, swoje chusty, Leon się dał zamotać. Porozmawialiśmy o dzieciach, naturalnym karmieniu, rozszerzaniu diety. Lubię to. No lubię i już <3




A to Hola, trzeci doradca z ZaMotanego Spotkania





        Cieszę się jak dziecko, bo naprawdę lubię to co robię i widzę, że odzew ze strony zainteresowanych jest niemały.  Jasne, moje wydarzenie to nie impreza na tysiące osób. To zwykłe spotkanie towarzyskie chustujących rodziców. Ale jestem tam. Pokazuję. Pomagam. Dzielę się wiedzą. Zarażam noszeniem.



            Wiem na sto pro, że następne spotkanie będzie równie fajnie i równie dużo emocji i radości wniesie w moje noszenie i moje życie :).







Wszystkie piękne zdjęcia zamieszczone w tym poście są wynikiem pracy Matrioszki - Tuloszki. Reszta to moje trzaskane smartfonem ;)
       

8 komentarzy:

  1. Posta biorę na #nicminiewisi a Ty matko poza tym masz świetne portki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to niemałe wyróżnienie! <3

      Portasy mega wygodne, bardzo je lubię :D Cieszę się, że się podobają ^^

      Usuń
  2. Przy drugim dziecku zapiszę się do Ciebie na szkolenie . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Będę Cię pilnować, żebyś nie zapomniała 😉

      Usuń
  3. było fajnie <3 nie mogę się doczekać aż założę z moim wsadem mego skrzydlatego mei taia :D <3 i mam nadzieję że obyło się bez kleszczowo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało :D Marzę by jak najwięcej rodziców w naszym mieście chustowało :)
      Po kleszczach ani wspomnienia ;)

      Usuń
  4. Uwielbiam chusty! Fajne spotkanie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zamotały mi w głowie bez reszty :D Dzięki :*

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad. Śmiało, komentuj!