Wczoraj miałam absolutną przyjemność brać udział w Mlekotece - spotkaniu koordynowanym m.in. przez Fundację Rodzić Po Ludzku. W ramach tygodnia Promocji Karmienia Piersią miał miejsce w klubie osiedlowym w Katowicach Krąg Opowieści Laktacyjnych, a jego gospodarzami były świetne dziewczyny z Doula Team.
Wybrałam się na miejsce z koleżanką mamą z osiedla i jej synkiem (pozdro sześćset Olga i Kajko! :D). Jechałyśmy początkowo w wielkiej ulewie 40 minut (powrót trwał minut 12!). Trafiłyśmy bez problemu, nie licząc płaczu naszych chłopców - stałego, głośnego, świdrującego uszy...
W środku czekały na nas gospodynie oraz inne mlekowe mamy z dziećmi. Były koce ułożone w krąg, wielki dom kartonowy, w którym można było chlapać się farbą, drobny poczęstunek, piłki i miła atmosfera.
Przywitałam się, przedstawiłam Antuana i już czułam się jak w gronie koleżanek. Spotkanie rozpoczęło się wstępem mówiącym o samym własnie spotkaniu - po co, dlaczego, dla kogo i w ogóle. Następnie zasiadłyśmy na kocach i popłynęły mleczne historie.
Zwykle piękne, niektóre z problemem jednym, inne z wieloma, u jednych wsparcie w rodzinie, u innych jego brak. Jedna dziewczyna została doulą, bo odebrano jej karmienie piersią - trzy miesiące i wystarczy. I ona teraz czuje, że jej syn (duży chłopak już!) domaga się bliskości, czuje, że coś im zabrano. Zatem nadrabia przytulaniem go i krzewi u innych mam wiarę w kp, długodystansowe kp.
Było bardzo miło, dobrze słuchało się dziewczyn, dawałam radę bez wzruszenia - hormony, hormony... Dzieci biegały, Antek na początku opowieści wiódł prym między kobietami - wszedł do kręgu i rzucał piłką do pań. O ile on w tym radości miał! Później była mała awaria z farbami - jedna z dziewczynek umaziała i uciaprała się od stóp do głów^^, ale śmiechu było przy tym też odpowiednio dużo.
Po zamknięciu kręgu, choć zostało niewiele czasu, stałyśmy ze sobą i rozmawiałyśmy w najlepsze - to o piersiach, to o rodzinie, o dzieciach, spotkaniach Dąbrowskich Mam, o blogerkach i internetach. O Kwartalniku Laktacyjnym. O szkole chustonoszenia. No o czym popadło i ile tylko czasu można było wykorzystać.
2 godziny zostały naciągnięte do 2,5, wyszłyśmy z Olgą jako jedne z ostatnich. Kurczę, nie chciałam wychodzić. Chciałabym zostać jeszcze i posłuchać. pogadać z mamami. Może jeszcze kiedyś nam się uda. Za rok na Mlekotece na pewno, ale może wcześniej?
Poznałam fajne mamy, które bez skrępowania mówiły o swoich historiach, o tym, że to normalne i prawidłowe karmić 2,5-3 letnie dziecko, a nawet starsze. Wyżaliłam się, że w mojej rodzinie brak zrozumienia dla wizji długodystansowego kp. "Bo maminsynek, bo go krzywdzisz (tak, krzywdzę moje dziecko dając mu ludzkie, gatunkowe mleko...), że będzie niesamodzielny, wycofany, zacofany..." i wiele innych. "Że to wystarczy, to jest chore, jesteś w ciąży, nie dasz rady, jesteś wygodnicka, z drugiej strony - za dużo z siebie dajesz, nic nie możesz, to cię wykończy".
Te słowa wczoraj rozwiały się gdzieś i mam nadzieję, że już nie wrócą. A jeśli wrócą, to wierzę, że nie zabolą i nie zachwieją mojej decyzji i mojego postępowania. Tak na przykład była na wczorajszym spotkaniu Ania, która będąc w zaawansowanej ciąży karmi swoją ponaddwulatkę i jakoś dobrze wszyscy się mają (Aniu, pozdrowienia i zdrowia życzę!). I jeszcze swoją Bubę w chuście nosi! Brawo:D
Poznałam też Matioszkę:D Dzięki niej będziemy miały zdjęcia i wspomnienie o naszym spotkaniu w Kwartalniku Laktacyjnym. Mhyhyhy sława, sława^^
Kurczę, no spotkanie było bardzo miłe, mlekiem płynące, dobrą energią i sympatią. Bez spiny i puszenia się. Fajnie było. Spotkam się chętnie jeszcze raz! Dzięki, dziewczyny, za tak miłą atmosferę!